Położona w malowniczej wiosce Roslin, zaledwie 12 kilometrów od Edynburga, ta XV-wieczna budowla to prawdziwa perła gotyckiej architektury, która od wieków przyciąga zarówno miłośników historii, jak i poszukiwaczy tajemnic.
Kaplica Rosslyn, pierwotnie planowana jako kolegiata pod wezwaniem św. Mateusza, została ufundowana w 1446 roku przez sir Williama St Clair (Sinclair), earla Orkadów i Caithness. Ten wpływowy szkocki szlachcic marzył o stworzeniu monumentalnego kościoła, który miał być miejscem kultu i rodzinnym mauzoleum. Niestety, śmierć fundatora w 1484 roku przerwała prace budowlane. Jego syn, sir Oliver St Clair, kontynuował dzieło, ale ukończono jedynie prezbiterium i kryptę. To, co widzimy dzisiaj, to zaledwie fragment pierwotnego planu – a mimo to kaplica zachwyca swoją złożonością i pięknem.
Ciekawostka: W zakrystii, która służyła jako warsztat dla średniowiecznych mistrzów budowlanych, odnaleziono rysunki i plany prezbiterium wyryte na ścianach. To prawdziwy skarb dla historyków architektury, dający wgląd w proces tworzenia tego niezwykłego miejsca.
Kaplica Rosslyn słynie z bogactwa detali – każdy filar, zwornik i wspornik pokryty jest misternymi rzeźbami. Znajdziemy tu motywy roślinne, anioły, zwierzęta, a nawet groteskowe stworzenia. Te zdobienia sprawiły, że kaplica zyskała przydomek „Biblii wykutej w kamieniu”. Szczególną uwagę przyciąga tzw. Filar Ucznia – kolumna ozdobiona skomplikowanymi wzorami, która według legendy miała być dziełem młodego rzemieślnika, zamordowanego z zazdrości przez swojego mistrza. Historia ta przypomina masońskie opowieści o Hiramie Abiffie, co tylko podsyca spekulacje o związkach kaplicy z wolnomularstwem.
Kolejna ciekawostka: W kaplicy znajduje się ponad 200 rzeźbionych kostek na sklepieniu, które niektórzy badacze interpretują jako zapis nutowy. W 2005 roku muzycy Thomas i Stuart Mitchellowie zasugerowali, że wzory te mogą odpowiadać średniowiecznej melodii zwanej „Rosslyn Motet”. Czyżby budowniczowie zakodowali w kamieniu muzykę sprzed wieków?
Nie sposób pisać o Kaplicy Rosslyn bez wspomnienia jej legendarnej aury. Po publikacji „Kodu Leonarda da Vinci” Dana Browna stała się ona magnesem dla turystów, którzy wierzą, że skrywa tajemnice templariuszy czy nawet Świętego Graala. Choć historycy podchodzą do tych teorii sceptycznie, nie można zaprzeczyć, że Sinclairowie, fundatorzy kaplicy, mieli związki z masonerią – William Sinclair został w XVII wieku uznany za pierwszego Wielkiego Mistrza Masonerii Szkocji. Symbolika w kaplicy, jak spętany Lucyfer czy postacie z zawiązanymi oczami, dodatkowo podsyca teorie o ukrytych przekazach.
Ciekawostka: W 1650 roku, podczas angielskiej inwazji, wojska Olivera Cromwella zamieniły kaplicę w stajnię, a w 1688 roku została splądrowana przez tłum. Mimo tych burzliwych wydarzeń wiele oryginalnych rzeźb przetrwało, co świadczy o kunszcie jej twórców.
Dziś Kaplica Rosslyn to nie tylko zabytek, ale i żywe miejsce – nadal odprawiane są tu nabożeństwa, a jednocześnie działa jako atrakcja turystyczna. Spacerując wśród jej filarów, można niemal poczuć ducha średniowiecza. Warto też zajrzeć do pobliskiego Roslin Glen Country Park czy ruin zamku Roslin, które dopełniają mistycznej atmosfery okolicy.
Jeśli planujecie wizytę, pamiętajcie, że fotografowanie wewnątrz jest zabronione ( ja miałem szczęście i zrobiłem zdjęcia jeszcze zanim zakaz wszedł w życie ) , a bilety najlepiej zarezerwować z wyprzedzeniem. Kaplica jest otwarta przez cały rok, z wyjątkiem kilku dni świątecznych – szczegóły znajdziecie na oficjalnej stronie.

Kaplica Rosslyn to miejsce, gdzie historia splata się z legendą, a każdy kamień zdaje się opowiadać własną historię. Niezależnie od tego, czy wierzycie w jej tajemnice, czy po prostu chcecie podziwiać gotyckie arcydzieło, wizyta tutaj z pewnością zostawi niezapomniane wrażenia.























